Świat się pali

Świat się pali

Cztery jelonki w podskokach przeskakują pole Dąbrowszczaka. Spoglądam z niedowierzaniem, że znów się spotykamy. Zatrzymuję się i jak przystało na podglądacza, któremu słabo wychodzi to całe podglądanie, udaję, że mnie tu nie ma. Największy z nich patrzy mi prosto w oczy, w ten sposób komunikuje, iż wie, co robię, nie z nim takie bajery. Daje jednak przyzwolenie na to, abym stała i patrzyła. W duszy dziękuję mu za ten rodzaj bliskości. Szybko łapię się na tym, że krok za krokiem zbliżam się do nich. Co najbardziej zadziwiające, zwierzęta podchodzą ku mnie. Patrzą mi w oczy, skubią oziminę, to obserwują.

Z tej intymnej chwili – dla obu stron – wyrywa nas odgłos ciągnika. Znam ten gruchoczący dźwięk silnika, to Pawłowski jedzie na swoje pole. Wygląda na to, że one też to wiedzą i mają świadomość, że człowiek ten zmierza w zupełnie innym kierunku niż znajdujemy się tu w piątkę. Pasą się dalej i podglądają mnie, tak, jak ja je. Wtem najmniejszy podnosi łepek i wyciągając nos tak wysoko, że mam wrażenie, że zaraz wywróci się na ziemię, robi coś przywodzącego mi na myśl gest pożegnania. Zaraz po tym wszystkie cztery odbiegają.

Żwawym krokiem ruszam w drogę. Pomimo listopada kolory zachwycają. Jak zwykle jestem oczarowana, co z kolei ułatwia wejście w trans. Zapadam się w swoich myślach, spadam gdzieś głęboko we własne wnętrze. Podoba mi się ten stan. Idę, a jestem tam daleko. Spacerują tu po sosnowym lesie. Zapach sosny przemieszany z wilgocią podłoża porośniętego mchami i usłanego kolkami sprawia, że czuję odprężenie w każdej części ciała. Patrzę i nie mogę się nadziwić, a ta druga ja, siedząca tam w środku kontempluje wszystko niczym filozof.

Maszeruję i maszeruję. Spotykam wiewiórkę. Poznaję, że to Szalona. Przyznam, że nogi zawsze mnie tu same niosą, a serce skacze z radości, iż może dziś znów ją zobaczy. Pokochałam to małe stworzonko o futerku barwy przypominającej rdzę za charakterek. Pewnego dnia postanowiła wytoczyć mi wojnę. Zrzuciła na głowę orzeszek, po czym zaczęła długą i dość krzykliwą przemowę. Wtedy odeszłam zbita z tropu, ale kolejnym razem zostawiłam jej orzechy. To był prezent i przeprosiny zarazem. Myślę, że zrozumiała ten gest, od tamtej pory, zawsze wychodzi mnie przywitać i już nic nie ląduje na mojej głowie. Mijam leśną polankę, na której pasie się kilka sarenek. Nie spostrzegają mnie, a ja nie chcę ich wypłoszyć. To maleństwa. Kieruję się przed siebie, a do moich uszu dochodzi nie tylko pohukiwanie wiatru, ale i odgłosy wirujących ptasich myśliwych wirujących powyżej górnej linii drzew. Coś przedziera się przez leśną gęstwinę, a raczej krzaczory, które nawet o tej porze roku są znakomitą osłoną i kryjówką. Czuję gęsią skórkę, a co jeśli to jakieś stworzenie, któremu lepiej nie wejść w drogę (?). Szelesty milkną. Unoszę głowę.

Widząc przygasający dzień postanawiam zawrócić do domu. Zimno wywołuje dreszcze, dreszcze sprawiają, że przyspieszam i w myślach już siedzę w kuchni z filiżanką gorącej czekolady. Wychodzę z lasu na polną dróżkę i cóż to! Świat się pali. Na ułamek sekundy staje mi serce. W gardle czuję suchość, a w głowie pustkę o zapachu strachu. Płomienie są straszliwe, ale i w pewnym sensie przepiękne. Staję i braknie mi tchu. Przyglądam się przez chwilę obrazowi przed mymi oczami i z ulgą wypuszczam powietrze. Nie, to słońce zachodzi za olszynką.

Przybliżam się, płomień wije się wszędzie, oplata pień niemal każdego drzewa i strzela iskrami ponad konarami. Oślepia. Lecz tak ślepa mogę być każdego dnia. Radość rozlewa się wszędzie i rozpryskuje niczym farba malarza. Patrzę jednak tam wysoko, ku niebu. Ponad blaknącymi płomieniami wznosi się łuna barwy różowej. Jakże cudowne to zjawisko. Przysiadam na miedzy. Wpatruję się, uważnie, w najniżej położoną część olszynki. Tam tańczą płomienie. Są szaleńcze i zarazem fascynujące. A ich krwisto pomarańczowa barwa oczarowuje. Patrzę, świat chce, abym stała się niewidoma. Coś szepcze mi do ucha, że tylko tak zobaczę ten spektakularny występ słońca, nim skryje się za horyzontem.

„Świat się pali”, copyright © 2020 Alicja Szulborska

Informacje o Alice

Fall in love with writing...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Świat się pali

  1. This is so very evocative!

Dodaj komentarz