Mordercy, Łukasz Śmigiel

Ubrać w słowa ludzkie zbrodnie. Opowiedzieć o nich historie. Sprawić, aby było strasznie i realnie. Zaskoczyć i zaciekawić.
W zbiorze „Mordercy”, w dwunastu opowiadaniach Łukasz Śmigiel przedstawia mroczne opowieści.
Jak mroczne?
„Morderstwo? Powiem ci coś o morderstwie. Jest łatwe, jest przyjemne i za chwilę dowiesz się o nim wszystkiego…”.
Słowem wstępu: Jestem wielką miłośniczką krótkiej formy prozatorskiej, stąd za każdym razem, kiedy mam możliwość przeczytania czy to nowej antologii, czy też pojedynczych opowiadań – chętnie to robię. Niezależnie czy opowieść dotyczy czegoś co widzę za oknem i jest prawdopodobne, czy jest tworem wyobraźni i przynależy do fantastyki – jestem żądna i szukam w każdym tekście prawdziwości. Jeśli staję się uczestnikiem, a nie jedynie świadkiem i w środku poczuję wrażenie autentyczności – proza spełniła jedną z najważniejszych funkcji – uwierzyłam autorowi. A jak jest z „Mordercami” Łukasza Śmigla?
„Mordercy” Łukasza Śmigla niejako mnie oszukali. Oszukali, a raczej oszukał lub zmylił sam autor tak tytułując zbiór. Podsunął mi myśl, że będę miała do czynienia z mordercami, ich psychiką, okrutna zbrodnią, a tymczasem przyszło mi zmierzyć się z różnego rodzaju popaprańcami i ich historiami. Nie żebym nad tym bolała, jest wręcz przeciwnie – galeria postaci, których mroczna dusza przeraża i odpycha – to na pewno coś, czym fan grozy i horrorów nie gardzi.
Okładka: Pewnie nie tylko ja, ale i wielu innych czytelników zwraca uwagę na opakowanie książki. Dobra okładka przyczynia się do sukcesu książki. „Mordercy” mają minimalistyczną, aczkolwiek wymowną. Na czarnym tle widzę mężczyznę z szeroko otwartymi ustami z których wydobywa się zapewne krzyk. A w to wkomponowany drukowaną czcionką o kolorze żółtym tytuł. Może nie jest to okładka której dałabym piątkę, ale na pewno wpada w oko i robi wrażenie.
Komentarz: Śmigiel pisze w typowo amerykański sposób: dobre story plus sprawny język. Czyta się szybko, a lektura jest wciągająca. Niemniej nie jest to tytuł dla smakoszy języka; z misternie snutymi zdaniami w których dzieje się równie wiele jak na płaszczyźnie fabuły. To propozycja dla tych, którzy szukają w literaturze dobrze i ciekawie skrojonych opowieści. Teksty co rusz mają niespodziewane obroty akcji, w większości naprawdę interesujące zakończenia. Poziom opowiadań nieznacznie różni się od siebie, całość trzyma dobry poziom. Muszę podkreślić także fakt, że „Mordercy” za sprawą szerokiej palety propozycji obrazowania, począwszy od epok, w których osadził akcję Śmigiel (od 1302 roku do 2048 roku), poprzez gatunki po które sięgnął (groza, horror, kryminał, thriller, fantastyka), przez historie zróżnicowane na wielu poziomach: galeria wszelkiej maści mrocznych postaci (m.in. łowcy duchów i pielęgniarz kanibal, Knechta Ruprechta i chłopiec zabójca, agenta FBI z mroczną tajemnicą, XVI – wiecznego doktora House’a), inspiracje z wielu kultur (hinduistyczna reinkarnacja, japońskie bushido, preparowanie i zmniejszanie głów jak np. w plemieniu Shuar w ekwadorskim dorzeczu Amazonki), akcja w różnych miejscach (Irlandia, Japonia, Włochy) czy chociażby interpretacja Łukasza Śmigla frapujących spraw (wizji pisarskich – „Rocznik1866” i zmierzenie się z inspiracją Wellsa do napisania „Wehikułu czasu”, Czarnobyl – „Za minutę północ” – opowieść o ludziach nie wysiedlonych z terenu zony). Do tego wprowadzające w klimat poszczególnych historii cytaty, w większości, pochodzące z tekstów wielkich ikon świata muzyki. Ponadto u Śmigla lubię zwracanie uwagi na detale. W „Za minutę północ” utkwiła mi w pamięci scena, kiedy ojciec zabija córkę Merry Ann Philips, i obok zlizywanej krwi przez zabójcę – rodziciela przed oczami mam ściskaną w dłoni tabliczkę czekolady. To tylko jeden z wielu szczegółów, które polubiłam w tych historiach.
Najlepsze tytułu zbioru: Gdybym miała wymienić opowiadanie, które najbardziej utkwiło mi w pamięci – mówię „Śledztwo”. Po pierwsze jest tu ciekawa galeria postaci od morderczyni psychopatki – wizjonerki, przez tajemniczego, niczym się nie wyróżniającego z tłumu informatora, po agenta FBI – Trenta. Chciałabym zaznaczyć, że wg mnie tam, gdzie Śmigiel kładzie nacisk na swoich bohaterów, a rezygnuje z takiej erudycyjnej popisówki i pójściu w historię samą w sobie, wygrywa i jest przekonujący. Opowieść wciąga nie tylko przez próbę rozwiązania zagadki makabrycznych zbrodni Kacicy, ale i osobę samego detektywa, który ma swoją tajemnicę. Mroczną, jak się dowiadujemy. Intrygować mogą także relacje Trenta i jego żony z którą nie żyje, a także przyczyna nie utrzymywania kontaktów z córką Lilly. Pytanie: dlaczego? Te pytanie postawimy tu co najmniej kilka razy. W „Śledztwie” Śmiglowi udało się pokazać cienką i często iluzyjną granicę między dobrem i złem. Nie zawsze ten dobry – nim jest… Opowiadanie to kawał dobrej roboty. Jest ciekawe, wdeptuje w gówno życia ludzkiego i obnaża prawdę. Zakończenie dobre – utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że autor tego zbioru zna się na tej robocie.
Jeśli zapytacie mnie czy jest w zbiorze coś, co mnie zaskoczyło, odpowiadam: tak. „Opowieść wigilijna” i Knecht Ruprecht. Przyjemnie trzymać w dłoniach tekst w którym autor pokazuje jedno z najbardziej oklepanych przez gryzipiórków świąt w roku od tej drugiej, mrocznej strony z ciekawą postacią.
Chciałabym jeszcze wyróżnić spośród innych tytułów „Krąg” i „Do samego końca”. Ten pierwszy zainteresował mnie pojawieniem się w opowieści wilkołaka. Zaczyna się od niezwykle frapującego wstępu.  Mamy tutaj reinkarnację i likantropię, dwie odmienne postacie; energiczną Melissę Adiss i flegmatycznego Marcela Gibona oraz dobro walczące ze złem. Pomysł na podejście do tematu wilkołactwa jak najbardziej ciekawy, niestety prywatnie nie przemówiła do mnie realizacja opowiadania. Zakończenie zbyt lekkie i mechaniczne.
Natomiast „Do samego końca” podejmuje temat nowej epoki lodowcowej w dziejach ziemi. Rok 2030 ma tutaj być datą końca starego świata – odtąd jest już tylko zlodowacenie. Trochę zabawna, ale i interesująca wersja pancernych, pingwinów i ptaków jako żywych sond/szpiegów wysłanych przez obcych na Ziemię. Korepetytorzy pojawiający się w historii przywodzą mi na myśl odwołanie do początków, do starożytności i średniowiecza, kiedy to uczono się na pamięć ważnych tekstów. Postać Quinta jest romantyczna, a jego podróż do ruin miasta z Monique ma niezły klimat.
 „Mordercy” to antologia młodego pisarza, który pokazuje, że w Polsce można pisać interesujące historie w których nie ma przerostu formy nad treścią czy tekstu, który uwłacza w szacunek dla czytelnika. Historie wciągają. Na pewno nie jest to tytuł stojący wysoko na poziomie języka; jest sprawny i dobry, albo po prostu sprawny i dobry. Za to na poziomie opowieści oceniam jako pozycję udaną i pochłaniającą. Każde opowiadanie pokazuje zmierzanie się autora z określonymi tematami,  nie brnięcie w uliczki wydeptane przez innych pisarzy. Zabrakło mi takiej perełki, małego majstersztyku. Po odłożeniu „Morderców” ze zbiorem kojarzyć będzie mi się „Śledztwo”. Dobry klimat, ciekawy bohater stający się na naszych oczach antybohaterem oraz zbrodnia, która w punkcie kulminacyjnym zostaje zepchnięta na drugi plan, aby pokazać nam coś równie okrutnego jak mroczne śledztwo. Piszę o tym nie bez kozery, bowiem o sile zbioru obok utrzymania równego poziomu prozy decyduje dla mnie ten tekst, który jako pierwszy przychodzi mi na myśl. A wymienione przeze mnie opowiadanie choć jest kawałem dobrej roboty, jest prawdziwe, jednak nie wnosi nic świeżego do takich kryminalnych opowieści. Może za jakiś czas Łukasz Śmigiel będzie miał wizję i stworzy swoją własną postać z mrocznego światka, o której napisze opowiadanie, a te stanie się częścią kolejnego zbioru o którym będę mogła powiedzieć więcej aniżeli – dobry. Czekam z niecierpliwością bo ma pomysły i potrafi pisać.
Polecam przede wszystkim tym wszystkim – czytajcie: niedowiarkom – którzy twierdzą, że tylko w Ameryce czy w Wielkiej Brytanii są autorzy, którzy potrafią snuć ciekawe, frapujące historie z pogranicza kryminału, grozy czy horroru. Są i w Polsce. Trzeba tylko ich czytać. 

Egzemplarz książki otrzymałam od:

Informacje o Alice

Fall in love with writing...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Przeczytane i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Mordercy, Łukasz Śmigiel

  1. Onibe pisze:

    przyznam, że i nas tytuł wprowadził w błąd – spodziewaliśmy się kryminałów, thrillera psychologicznego… a książka składa się nawet z fantastyki ;-). Ale ogólnie, bardzo fajna pozycja.

Dodaj komentarz